News:

SMF - Just Installed!

Main Menu

doskonaly post katarzyny zmudy-bryl na jej fb...

Started by dana, September 24, 2025, 01:34:40 PM

Previous topic - Next topic

dana

'Zastanawiacie się, dlaczego media relacjonują wojnę w Gazie tak, a nie inaczej? Dlaczego to właśnie Izrael urasta w nich do rangi największego zagrożenia XXI wieku? I dlaczego język, którym posługują się redakcje od Londynu po Warszawę, tak bardzo przypomina propagandę Bractwa Muzułmańskiego i Hamasu?

To nie jest przypadek. Fundament pod tę narrację budowano przez dekady – i dlatego współczucie dla Izraela po 7 października trwało tylko kilka dni. Owszem, raz na jakiś czas ktoś dla porządku napisze: ,,to, co zrobił Hamas 7 października, było okropne". Ale w praktyce to bardziej tłumienie wyrzutów sumienia niż realna refleksja – bo niemal natychmiast wraca opowieść, w której Izrael jest największym winowajcą.

Na długo przed 7 października zachodnie media miały gotowy słownik wobec Izraela. I nie był to język neutralny, ale język oskarżenia. ,,Okupacja", ,,apartheid", ,,ludobójstwo" – kategorie przeniesiono z innych kontekstów na Izrael w procesie politycznym, nie prawnym.

W przypadku ISIS czy Al-Kaidy zachodnie media bez wahania używały terminów ,,terrorist attack" i ,,terrorists". W przypadku Hamasu, nawet 7 października, BBC pisało: ,,Hamas-led militants killed...", ,,armed fighters crossed the border...", ,,the UK government designates Hamas as a terrorist organisation". Ta ostatnia formuła mówi wszystko: BBC nie mówi własnym głosem, że Hamas jest organizacją terrorystyczną. Zrzuca to na ,,innych" – cytuje decyzję rządu. To tak, jakby dodać w nawiasie: ,,my tego nie mówimy, to mówi Londyn". W efekcie Hamas pozostaje w narracji neutralny, a Izrael zawsze obciążony moralnie.

Dodajmy jeszcze jeden wymiar: BBC unikało ,,terrorist", ale jednocześnie w tym samym okresie bez zastrzeżeń dopuszczało do emisji język NGO i państw, które od lat goszczą i finansują Hamas – od Kataru po Turcję. Trudno więc mówić o ,,niezależności". To raczej selektywna neutralność, która w praktyce schlebia tym, którzy politycznie i finansowo stoją po stronie Hamasu.

Twarde dane z analizy El Damanhoury, Saleh, Lebovic (2025) pokazują wyraźną asymetrię. W pierwszych dwóch miesiącach wojny (7 X – 7 XII 2023) słowo ,,terror/terrorist/terrorism" w BBC pojawiło się 24 razy – ale nigdy nie jako własne stanowisko redakcji. Jeśli w ogóle się pojawiało, to wyłącznie w cytatach polityków lub instytucji: ,,the UK government says Hamas is a terrorist group", ,,Israel calls Hamas terrorists". Hamas w narracji BBC zawsze pozostawał ,,militants", ,,fighters", ewentualnie ,,the armed group".

W Al Jazeera English słowa ,,terror/terrorism" odnotowano 60 razy – ale ani razu w odniesieniu do Hamasu. Pojawiały się one wyłącznie wobec Izraela, w formułach typu ,,Israeli state terrorism" czy ,,terror against Palestinians". Hamas w Al Jazeerze konsekwentnie był ,,fighters", ,,resistance", ,,armed group".

To oznacza, że dwa najważniejsze kanały wpływu na język światowych relacji – Al Jazeera, która była głównym źródłem materiałów z Gazy dla agencji, oraz BBC, które działa jako punkt odniesienia dla standardów językowych w Europie – nigdy nie nazwały Hamasu terrorystami własnym głosem. Al Jazeera nie użyła tego określenia ani razu, a BBC wyłącznie cytując polityków – co dawało pozór obiektywizmu, a w praktyce prowadziło do neutralizacji Hamasu.

Choć w teorii to agencje – AP, Reuters, AFP – miały być pierwszym filtrem informacji, w praktyce już 7 października to Al Jazeera English ustawiła narrację. Agencje nie miały natychmiastowych źródeł w Gazie, podczas gdy Al Jazeera dysponowała reporterami na miejscu i bezpośrednim dostępem do Hamasu. Dlatego pierwsze obrazy i formuły językowe, które trafiły do światowych depesz, pochodziły właśnie stamtąd – i w niezmienionej formie zaczęły krążyć w BBC, CNN, Guardianie, NYT, a potem w polskich mediach. Neutralność agencyjna okazała się więc mitem – była jedynie powieleniem ramy ustawionej przez Al Jazeerę.

Ta rama od początku wyglądała tak: Hamas opisywano w języku neutralnym (,,bojownicy", ,,zbrojna grupa"), Izrael – w języku sprawczym i moralnie obciążającym (,,bombarduje", ,,odwet zabija setki"). I właśnie ten pakiet – przeklejony przez agencje – stał się językiem całego zachodniego mainstreamu.

Tu widać wyjątkowość Izraela. Żadne inne państwo demokratyczne nie jest oblepiane językiem ,,okupacji, apartheidu i ludobójstwa". Ale nawet państwa autorytarne czy faktycznie prowadzące okupacje traktowane są łagodniej. Rosja – mówi się o ,,agresji", ,,zbrodniach wojennych", czasem o ,,możliwym ludobójstwie". Chiny – wobec Ujgurów pojawia się ,,allegations of genocide", ,,mass internment", ale nie ,,apartheid". Turcja – od 2016 roku realnie okupuje północną Syrię, utrzymując tam wojska, administrację, szkoły i walutę. To jest faktyczna okupacja w każdym prawnym sensie. A jednak mówi się o ,,operacjach wojskowych" i ,,strefie bezpieczeństwa". Sudan, Kongo, Czad – setki tysięcy ofiar, miliony uchodźców. W relacjach medialnych to ,,wojny domowe" albo ,,niestabilność polityczna". Nawet tam, gdzie sytuacje faktycznie przypominają systemową segregację – jak wobec Rohingjów w Mjanmie czy Ujgurów w Chinach – słowo ,,apartheid" się nie pojawia. A Izrael? To jedyne państwo, wobec którego cały zestaw najwyższych kategorii moralnych – okupacja, apartheid, ludobójstwo – jest stosowany automatycznie.

Bezpieczeństwo Izraela, nawet w najbardziej oczywistych sytuacjach, pozostaje na marginesie. Hezbollah od 8 października 2023 prowadził ostrzał północnego Izraela, zmuszając dziesiątki tysięcy ludzi do ewakuacji. Kiedy 27 lipca 2024 jego rakieta uderzyła w boisko w Majdal Szams, zabijając 12 młodych Druzyjczyków, nagłówki BBC i Al Jazeery brzmiały: ,,rocket kills 10 in Israeli-occupied Golan" czy ,,rocket attack in occupied Golan Heights". Sprawca został zneutralizowany językowo, eksponowano za to przymiotnik ,,occupied". Tragedia dzieci z druzyjskiej społeczności została wtopiona w polityczny spór o terytorium, a nie pokazana jako brutalny akt terroryzmu.

Media często podkreślają: ,,pokazujemy także izraelski punkt widzenia". Ale niemal zawsze cytują te same źródła: +972 Magazine, B'Tselem, Gideona Levy'ego. To środowiska, które od lat powtarzają język NGO – i właśnie dlatego są tak chętnie wybierane. Widz czy czytelnik ma odnieść wrażenie: ,,Izrael sam siebie tak opisuje".

A kogo nigdy nie cytują? Arabskich czy irańskich dysydentów, którzy krytykują Hamas. Palestyńskich aktywistów anty-hamasowskich. Izraelskich intelektualistów spoza lewicowej bańki. Przykłady: Einat Wilf – była posłanka Partii Pracy, syjonistka, ateistka, feministka, krytykująca mit ,,prawa powrotu". Mosab Hassan Yousef – syn współzałożyciela Hamasu, były członek ruchu, dziś jego najostrzejszy krytyk. Ahmed Fouad Alkhatib – Palestyńczyk z Gazy, obecnie w USA, otwarcie krytykujący Hamas. Hussein Aboubakr Mansour – Egipcjanin wychowany w środowisku salafickim, dziś analityk w USA, obnażający mechanizmy islamizmu i antysemityzmu. Nonie Darwish – córka egipskiego dowódcy fedainów, która przeszła na chrześcijaństwo i od lat krytykuje Bractwo i Hamas. Dla zachodnich mediów takie głosy są niewygodne – bo burzą prosty podział: Palestyńczycy = ofiary, Izrael = oprawca.

Do tego dochodzą zachodni eksperci wojskowi i analitycy bezpieczeństwa, których głos również jest marginalizowany. John Spencer, szef badań nad walką miejską w Modern War Institute przy West Point, wielokrotnie wskazywał, że IDF stosuje unikatowe środki, by ograniczać straty cywilne. Richard Kemp, były dowódca brytyjskich sił w Afganistanie, otwarcie krytykuje podwójne standardy zachodnich mediów wobec Izraela. Andrew Fox, były oficer brytyjskich spadochroniarzy i wykładowca w Sandhurst, porównuje operacje IDF z innymi armiami, podkreślając ich selektywność i precyzję. Natasha Hausdorff, brytyjska prawniczka i dyrektor w UK Lawyers for Israel, konsekwentnie obala narrację o ,,apartheidzie" i ,,ludobójstwie", ale jej głos w mainstreamie prawie nie istnieje.

To wszystko moim zdaniem pokazuje jedno: Izrael nie przegrywa w relacjach medialnych dlatego, że fakty są przeciwko niemu, ale dlatego, że język został ustawiony dużo wcześniej. Gdy słowa ,,okupacja", ,,apartheid" i ,,ludobójstwo" padają automatycznie, a Hamas zostaje w pamięci jako ,,bojownicy", każdy izraelski argument z góry trafia w próżnię.
Ps.
Ten tekst jest publiczny – każdy może go przeczytać i udostępnić. Jeśli ktoś wyjmie z niego fragmenty i użyje wbrew intencjom, to będzie to świadczyć wyłącznie o jego manipulacji, a nie o treści tego felietonu. Słowa nabierają sensu tylko w całości, a nie w rękach tych, którzy próbują z nich ulepić własną narrację.'
ona jest jak ten mur wokol izraela ktorego gola glowa nie rozbijesz
(forumowicz melord o mnie)