News:

SMF - Just Installed!

Main Menu

Czekam na Spadkobierce

Started by dana, October 24, 2019, 01:04:17 PM

Previous topic - Next topic

dana

Jesienia 2018 dostalam wiadomosc od Biednego Dziecka i jego Biednej Zony, ze bedzie dzidzius. Zamowilam dziewczynke (a nawet cztery dziewczynki). Nie wywiazali sie z obowiazku i zrobili chlopczyka. Wybaczylam im. Wpadlam w szal zakupow prezentowych dla tego, wtedy mi jeszcze nieznanego, Biednego Dzidsiusia, ktory to dzidzius mial sie urodzic mniej wiecej w czerwcu obecnego roku. Zapakowalam jedna olbrzymia walizke, ktora byla wypelniona  prezentami. I srednia walizke, w ktorej byly moje wszelakie ciuchy i inne akcesoria. Bez zadnych na ten temat wiadomosci, wrecz odwrotnie, zapakowalam jednakowoz i wszelako sukienke na Brit Milah, czyli Przymierze z Bogiem. Spytalam sie kilka razy czy to Przymierze sie odbedzie i za kazdym razem dostawalam odpowiedz: jeszcze nie wiemy. Ale ja mam sukienke! Jakos to na nich nie zrobilo wiekszego wrazenia.



Podroz na lotnisko byla glosna. Jedna z pasazerek w busiku miala na kolanach klatke z kotem, ktory sie wydzieral na caly regulator. Ale dojechalismy pomimo tego. Wchodze na sale ciagnac te dwie walizy (plus maly plecaczek), pytam sie gdzie jest El Al. Zapytany czlowiek spojrzal sie na mnie i kazal mi pojsc na prawo, do samego konca, gdzie jest mniej ludzi. Poslusznie tam poszlam, a jakze. Byly krzesla, wiec wszystko bylo super OK. Podeszla do mnie jakas panienka, i powiedziala, ze ona mnie zaprowadzi (jakies 5 metrow) do odprawy walizek, i tam sie przylaczyl mlody czlowiek, ktory mial za zadanie zajac sie mna, niedolezna Stara Saturszka, az do konca odprawy bagazu. Chlopak mnie dobrze pilnowal, i zagadal mnie na temat mojego wyjazdu. Czy wyjezdzasz na stale? HUH? - niby dlaczego? Bo tyle ludzi wyjezdza! Obiecalam mu, ze za dwa i pol tygodnia juz bede spowrotem. Bardzo sie ucieszyl i chcial mi zalatwic wozek, zeby mnie zawiesc do samolotu. Dziekuje postoje, powiedzialam mu. Cala radosc jest chodzic po tych ruchomych chodnikach, na cholere mi wozek??? Urzedniczka przy odprawie nawet okiem nie mrugnela na ew. nadwage (ktora niewiatpliwie mialam). Starosc to moze nie radosc, ale jakies przywileje sa.

Moim sasiadem w samolocie byl mlody tel awiwski czlowiek, ktory sie zajmuje projektowaniem wnetrz w kawiarniach Aroma Cafe. I mial cos tam zaprojektowac w Torontonskim Aroma Cafe. Po czym zaczal narzekac na rzad, na premiera, na kraj, ju nejm it. Ja tylko zadawalam mu rozne delikatnie prowokacyjne pytania i on sie w koncu zorientowal, ze jezeli o mnie chodzi, to on ciut ciut bredzi. Ale ja tego nie powiedzialam! Poczytalam ksiazke i poszlam spac. Po 6-ciu godzinach obudzilam sie i dostalam pyszne cappuccino. Biedne Dziecko odebral mnie z lotniska i pojechalismy do nich, bo musialam koniecznie powyciagac wszystkie prezenty z walizki. Jedziemy do mojego miejsca zamieszkania, ktore moje Biedne Dziecko zamowilo. Wszystko tam bylo, male ale dostateczne. No, zalozmy dostateczne, sort of, ale wytrzymalam.

Od czasu do czasu pytalam sie czy odbedzie sie to przymierze, i odpowiedz stale byla ta sama: jeszcze nie wiemy. Dzidzius mial sie urodzic 22-go czerwca, wiec zamowilam sobie bilet na 1-go lipca. Niech ja przyjade na gotowe. Nic nie bylo gotowe, i dzidzius, nastepca tronu i spadkobierca, urodzil sie 2-go lipca. I wciaz jeszcze niczego wiedzialam na temat Przymierza. W miedzyczasie dzidzius dostal goraczke i wyladowal w szpitalu w wieku 2 dni. Okazalo sie, ze ten alarm byl podobnie do Mark Twaina - przedwczesny, przesadny i totalnie falszywy.
I dzidzius nie byl chory na absolutnie NIC.

Biedne Dziecko w koncu nie mogl sie opanowac i powiedzial mi, ze owszem bedzie Brit Milah, i ze Biedny Dzidzius ma na imie Ezra. Oczywiscie on dostal to imie dopiero w czasie Przymierzania sie do Boga. Ezra Ray. Juz moglby zalozyc grupe muzyczna "country music". Biedny Dzidzius zniosl przymierze bezproblematycznie. Dostal kawalek gazy umoczonej w bardzo dobrym slodkim i koszernym winie i poszedl spac. Natomiast Biedny Tatus Biednego Dzidziusia prawie zemdlal ze strachu. I odpowiedzialnosci stalo sie zadosc. Ezuś jest pierwszorzednym dzidziusiem. Moja siostra zaproponowala Biednemu Dziecku jakas mala aspirynke na uspokojenie i sama propozycja go uspokoila.   


Od lewej: Biedny chirurg/rabin, Biedny wnuczek (juz Ezra), Biedny Sandak/Dziadek i moje Biedne Dziecko


Biedne Dziecko z Biednym Dzidziusiem - juz ma cale 10 dni. Czyli juz po Aspirynie.


Biedny Ezuś (to ten z koszerna kipa na glowie) jeszcze nie rozpoznaje, ze jego mamusia jest na prawo a ciocia na lewo.


Dzis Ezra jest juz doroslym dzidziusiem w wieku 3.5 miesiecy i rozrabia na calego.Wie doskonale z jakiego zrodla dochodzi do niego sniadanie, drugie sniadanie, trzecie sniadanie, obiad, drugi obiad, trzeci obiad, i kilka kolacji. Spi przez 7 godzin, zje sobie jakies male cos niecos i idzie spowrotem spac na 3-4 godziny. Ci biedni rodzice nie wiedza co to znaczy RAJ na ziemi.

W miedzyczasie, mialam spotkania nawet poza sprawami Biednego Dzidziusia. Niedaleko mojego mieszkanka byla stacja metra. Siedze i czekam na pociag. Kolo mnie pani w moim wieku (no moze ciut ciut mlodsza), zaczyna ze mna rozmawiac. Najpierw macha rekoma zupelnie jak jakis Dzidzius. Potem juz wychodza slowa z ust. Fszystko po wlosku. Jakas polowe zrozumialam. Gdyby nie tempo, w jakim mowila i dyrygowala orkiestra, to bym mogla zrozumiec 3/4 tego co powiedziala. Razem weszlysmy do wagonu. Obok siedzi mloda japonska mamusia z dzidziusiem w czapeczce z falbankami. Moja wloska przyjaciolka jest b. uprzejma, wiec ona sie zwraca rowniez do Japonki. Japonka sie patrzy na mnie z przerazeniem, otwiera oczy szeroko, szeroko i mowi (czysta kanadyjska angielszczyzna), ze niczego nie rozumie. Wloska przyjaciolka zrozumiala i teraz dotyka na przemian moje ramie i ramie Japonki. Pewnie, zeby sie nie obrazila.

Poszlam z siostra do Apple Store. Sama przyjemnosc! Kupilam sobie nowiusienki i-phone 8 i poszlysmy do wloskiej knajpy na odpoczynek i na jakis wloski obiad. Nasz kelner mowil z dosc ciezkim akcentem z przedmiesc Londynu albo Leeds albo cholera wie skad. Po jakims czasie przyszedl na pogaduszki i pyta sie mnie: kiedy wracasz do Izraela? Ze co??? Okazuje sie, ze zauwazyl nie tylko moja gwiazde Dawida ale rowniez moja torbe z izraelskiego Supersalu. No to obgadalismy wszystkie najwazniejsze sprawy swiata i okazalo sie, ze on byl w Izraelu w '67 mym roku jako wolontariusz w jakims kibucu. No, co Wam powiem, krewnych mozna spotkac wszedzie.

Na ulicy gdzie miescilo sie moje mieszkanko bylo kilkach waznych sklepow. Apteka, jadlodajnie i sklep z narzedziami (po naszemu hardware store). Weszlam, rozgladnelam sie i po minucie podchodzi do mnie wlasciciel/vel naczelnik/kierownik - i pyta sie mnie, z porzadnie hiszpanskim akcentem czego ja szukam. Nie mam pojecia, mowie mu. Zauwazylam sklep zwany Hardware Store i mysle sobie: moze ja czegos potrzebuje? Oczywiscie, ze czegos potrzebujesz, Ty sie rozgladaj a jak bedziesz potrzebowala pomocy, to ja jestem. Nawet cos kupilam, bo jednak noblesse oblige. Ale nie wiem co kupilam. Nastapila luka w pamieci.

W miedzyczasie spadkobierca robil sie coraz bardziej tlusty i coraz bardziej slodki. Zrozumialam, ze zrobilam dobra robote :))

     
Biedna Babcia ......................................................  z Biednym Wnuczkiem


     
Blues Mamma with a Blues Baby............... A tu juz zupelnie slodki kotek.


Nadszedl czas rozstania sie z rodzina i powrotu do Izraela. Isaac a.k.a. Biedne Dziecko zawiozl mnie na lotnisko, moja starsza siostra zostala ze mna. Wchodzimy na sale odpraw, a ja musze isc do ubikacji. Jeden z ochraniaczy El-Al zaprosil mnie do rozmowy z przesluchaniem. Ja mu mowie, ze ja zaraz, najpierw musze pojsc do ubikacji. Chodz, chodz, to jest b. szybka odprawa. Poddalam sie. Faktycznie poszlo szybko, ale wtedy ja juz wiecej czekac nie moglam. Poprosilam Marysie, zeby wziela moje walizki i moje papiery, zeby stanela gdzies w poblizu punktu odprawy bagazu i ze ja zaraz wracam i ja znajde. Wracam, Marysi nie ma. W lekkiej panice pytam sie kazdego faceta w mundurze El Al czy wie gdzie jest moje siostra, i podaje im latwo rozpoznawalne cechy: Dwie Duze Czerwone Walizki. Tam, wskazuje mi umundurowany czlowiek. Aby sie nie zatkac w labiryncie pasow, ja te pasy podnosilam i wchodzilam pod nie, az dotarlam do Marysi. Odlot byl pozniej niz zwykle wiec i nie ten personel ktory tam zawsze czyha na mnie i na moja dodatkowa torebke czy pol kilo nadwagi. Panienka wazy moje walizki i mowi: jako, ze kupilas oddzial Premium, i na dodatek jedna walizka ma nadwage ale druga niedowage - wiec prosze, tu jest karta pokladowa.

Ogladam rozne sklepy i docieram do El Alu. Usiadlam. Po 5 minutach podchodzi do mnie jakas pani z El Alu i pyta sie mnie: czy mialas rozmowe z naszym agentem bezpieczenstwa? Zajelo mi kilka sakund az sie zorientowalam o co jej chodzi i odpowiadam: oczywiscie! przeciez inaczej nie mozna przejsc! Mija jeszcze jakis 6.78 minut i podchodzi jeszcze jedna pani z El Alu i znowu sie pyta, czy ja juz bylam przepytywana, czy pytali sie mnie czy aby sama pakowalam moje dwie olbrzymie walizki. What the ....??!! Tak, odpowiadam, oczywiscie, przeciez inaczej bym nie mogla sie tu zjawic! OK, przyjeli. Potem podchodzi jeszcze jedna pani, tym razem juz mnie zagaduje po angielsku i pyta sie, czy ja potrzebuje wozek, zeby mnie zawiezli do samolotu. Huh???? Nie, bardzo dziekuje, nie potrzebuje. Ach, przepraszam, nie chcialam Cie urazic. Nie obrazilam sie, ale naprawde nie potrzebuje wozka. Pani sie rozpromienila i zaczela mi opowiadac majse o swojej mamusi, ktora tez byla bardzo stara jak umarla.. Dotarlam do samolotu na wlasnych nogach, dostalam fajowe miejsce, na dwie osoby, ale bylo malo ludzi, wiec mialam obydwa miejsca. Poszlam  poprosic o pyszna kawe. Jak mi ja steward podal, opowiedzialam mu o tych dziwnych pytaniach zadanych mi przez przedstawicielki El Alu w poczekalni. Czy ja wygladam podejrzanie? pytam sie go. Alez skad! W ogole nie. Szojn

Dwa tygodnie pozniej, na domowych pieleszach, nagle sie zorientowalam, ze przeciez wszystko jest filmowane. I ze pracownicy El Alu zauwazyli , ze ja sie przekradam przez labirynt w sposob nadzwyczaj podejrzany. Eureka!!!!

Od czasu powrotu do Haify rozmawiam z wnuczkiem co kilka dni za pomoca FaceTime. Genialne dziecko rozpoznaje moj glos i tak sie tym ekscytuje, ze nogi i rece ida w ruch jak gdyby sie czlowieczek trenowal do zawodow. Zaprosilam go do Haify i obiecalam mu, ze pojdziemy sobie spacerowac i pojdziemy na plaze. Tak sie rozanielil, ze az zaczal plakac, i okazalo sie, ze mlodzieniec jest glodny. Co mu sie zdarza mniej wiecej co chwile albo co 5 minut - cokolwiek nastepuje wczesniej.

Przenioslam sie do innego lekarza, Dr. nazywa sieHamaisi wiec zakladam, ze rodzina jest z Syrii. Pod koniec pierwszej wizyty doktor wstal i stwierdzil: jestem strasznie glodny! - a musze tu jeszcze byc przez 40 minut. Wsadzilam reke do mojej torby, on natychmiast mowi: nie, nie! az zobaczl, ze wyciagnelam nerkowce (w kazdym slowniku orzechy cashew po polsku to nerkowce - I am not making this up!) Aaaa, mwi Doktor, cashews!!!! - yalla powiedzialam i poszlam. Na wizyte nr. 2 przynioslam cashews (czyli nerkowce) zawiazane w niebieska wstazeczke. No nie, mowi pan doktor, nie musisz mi niczego przynosic. To zamiast zywej kury oznajmilam. Dostalam zdziwiona twarz, wiec mu przypomnialam jak to kiedys, zanim on sie jeszcze urodzil, pacjenci przynosili lekarzowi zywa kure, albo zywe jajka, albo jakies inne zywe mieso. Wiec, ja muwie, te orzechy sa zamiast zaplaty w postaci kury. Ucieszyl sie.

Wracam do domu autobusem, juz sie sciemnia. Usiadlam kolo dzentelmena w czarnej dzalabiji i bialym powiewnym nakryciu glowy. Mamy najlepsze miejsca w autobusie, stwierdzilam. Dlaczego one sa najlepsze mruknal dzentelman? No, bo stad mozna wszystko zobaczyc. A co juz jest takiego dobrego do zobaczenia? Zdecydowalam, ze dzentelman przeszedl na Judaizm piec minut przedtem. Ale mu tylko powiedzialam, ze z naszej laweczki ja moge zobaczyc moj przystanek! On sie usmiechnal, a ja wyszlam.

Ide po sciezce, ktora wiedzie od Putina do mojego budynku. I tam, przy tej sciezce stoja trzy Fspaniale Kosze do Smieci. Wyrzucilam cos i widze dwoje ludzi nie znanych mi do tego czasu a nawet i potem. Starszy meski czlowiek (musze jednakowoz przyznac, ze mlodszy ode mnie) i kobieta jeszcze bardziej mlodsza ode mnie. W try miga zaczeli ze mna rozmawiac. Moshe i Tamar. No i stalismy tam w trojke, przy smieciach i muchach i dyskutowalismy jak dobrze jest chodzic. Moshe schodzi z czubka Gory Karmel az na sam dol a potem juz wraca autobusem. Tamar uprawia Yoge. Dobrze, ze moglam sie pochwalic moim Eliptycznym Trenerem (to taka mechaniczna maszynka do trenowania czegos tam).  Po krotkiej rozmowie rozstalismy sie jak troje najlepszych przyjaciol i obiecalismy sobie wzajemnie, ze bedziemy sie spotykac  w "naszym" miejscu, czyli przy Stoisku na Smieci.

Ja definitywnie mam jakas smykalke do dziwacznych przygod. Po raz drugi w ciagu 2-ch tygodni podeszlo do mnie dwoch mlodocianych przestepcow (wiek 6-7 lat). I juz drugi raz ten mlodszy przestepca podchodzi i pyta sie mnie slodkim dziecinnym glosikiem czy moglabym im laskawie dac 12 szakali. Na obydwu spytalam sie? Tak. Ale Ty mnie juz kiedys o to poprosiles. Nie! stanowczo odpowiada mlodszy mlodociany przestepca. My musimy dojsc do ulicy Bilu, a dzisiaj jest chamsin. Wyciagnelam portmonetke i dalam mu 12 szakali. Ciekawe ile juz tych szakali nazbierali od glupich starych bapc.

Zorientowalam sie, ze brakuje mi jednego narzedzia do mojej skrzynki z narzedziami. Wchodze do sklepu z narzedziami. Tam sami Rosjanie oprocz Dudu, ktory jest Yekke. Ale Dudu byl nieobecny. Pytam sie ich, czy maja obcegi ze spiczastym zakonczeniem, czyli Long Nose Plier. Jeden z pracownikow od razu mi go przyniosl i mowi: prosze bardzo, szpic-plajer. Jak to po hebrajsku, pytam sie? Szpic plajer. To jest po hebrajsku???? Tak, odpowiada czelawiek. Ide do kasy, place i pytam sie: jak to sie ten dynks nazywa po hebrajsku? Zaraz sprawdze, i sprawdza w sklepowym komputerze: Szpic plajer - sama wpisalam. OK then!

Jest mozliwosc, ze te wszystkie waryactwa sa/byly spowodowane przez pelnie ksiezyca.



Wybory 2.1

Z ciekawszych przedwyborowych rozrywek politycznych:

Yvet Liberman: zlozyl skarge na policje. Wkradli mu sie do komputerow partyjnych i ukradli programy i programiki z komputera.

Glowny prokurator, Mandelblit, zlozyl skarge na policje, za napastowanie i szykany (przez kogo? my nie znajem)

Smotricz (Minister Szkolnictwa): na temat rozszerzenia wcielania transplciowych zolnierzy/zolnierek do wojska:  dostali udaru slonca.


Slowniczek wyrazow hebrajskich:

Ajtem
Alita
Anagdota
Anbrejks (Hand-breaks)
Ataistim
Balakan (to nie balagan, to Bałkany)
Bloz (Blues)
Baluga
Boltimer
Chuliganim
Czupczik
Diateti
Dżejmer  (jammer)
Dżip Amer (Jeep hummer)
Etus
Ferkakte
Filip Rut
Getonizacja
Giewald
Giewaldim
Grateski (Grotesque)
Indikacja
Jażi Kusinski
Kolega
Legitimacja (to nie dowod osobisty, to jest "To legitimize")
Mitus
Morda (sic!)
Motiwacja
Nensi Palusi
Nerativ
Padifil
Paramidot
Patalogia
Pinczeru (were punctured)
Plonter
Policer  (Pullitzer)
Postmurtem
Pozicja
Progrom
Provokator
Ragolacja/Ragulecja
Rogbi (Rugby)
Roforma
Sampelim
Szpic Plajer
Szuwanizem
Tolestoj
Trunsferu (they were transferred)

ona jest jak ten mur wokol izraela ktorego gola glowa nie rozbijesz
(forumowicz melord o mnie)